Komplet jesienny dla Młodej Skrzetuskiej skończony! Nawet udało mi się zakończyć przed nadejściem zimy, co przy moim tempie prac wcale nie było takie oczywiste. Komplet skłąda się z szalika i rękawiczek na sznurku.
W rzeczywistości kolor jest intensywnie fioletowy, ale mój aparat bardzo nie lubi fioletów i wygrywa każdą batalię o dostrojenie barw. (Dużo lepiej kolor wyszedł na zdjęciu w tym poście).Wełna to Merino Extra Fine Dropsa, druty 3,5mm. Zużyłam pełne dwa motki.
Z rękawiczek jestem bardzo zadowolona. Rozmiar wyszedł idealny, bardzo ładnie też udało mi się uformować zakończenie na palce.
Natomiast przy szaliku zupełnie nieświadomie utrudniłam sobie życie. Wzór liścia pochodzi z czapeczki projektu Lorki. Nie chciałam kombinować z odwracaniem go, więc zaczęłam równolegle robić od dołu obie połówki szalika. Zamierzałam zszyć żywe oczka (grafting) korzystając z tutorialu Agnieszki z Intensywnie Kreatywnie. Ale nie przewidziałam, że nie tak łatwo będzie zszyć oczka robione na przemian prawo-lewo. Wszystkie tutoriale w sieci omawiały zszywanie albo samych prawych albo samych lewych oczek. Próbowałam sama coś wymyślić, ale szybko się poddałam i zszyłam całość na prawo. Niestety nie wyszło to za ładnie, więc nawet środka nie będę pokazywać. Napisałam o pomoc do Agnieszki i jednak się okazało, że się da :) Filmik można zobaczyć u Agnieszki. Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc!!! Teraz będę musiała znaleźć chwilę czasu i najpierw poćwiczyć "na sucho", a potem rozpruć i ponownie zszyć, tym razem jak należy...
niedziela, 25 listopada 2012
środa, 14 listopada 2012
Przytulasek prezentowy
Uszył się kolejny przytulasek. Tym razem w wersji mniejszej dla niedawno urodzonej sąsiadki Amelki.
Z jednej strony milutki minky, z drugiej kwiatuszki. Pomiędzy miała być jeszcze szeleszcząca folia, ale to już przerosło moje możliwości - nie dość, że polar się rozciągał przy szyciu, to jeszcze się ślizgał na folii, tak więc folia wyleciała.
Z jednej strony wystają wstążeczki zwykłe, z drugiej niezwykłe :) Tak mi się podobają, że jeszcze macie zbliżenie poniżej:
Mam nadzieję, że będzie służył Amelce dobrze, a ja już mam w planach uszycie kolejnej zabawki, odpowiadającej na zmieniające się zapotrzebowanie zabawkowe Młodej Skrzetuskiej :) Tylko szkoda, że po powrocie do pracy jakoś już mi niewiele pozostaje czasu wolnego, a tyle jest do zrobienia...
Z jednej strony milutki minky, z drugiej kwiatuszki. Pomiędzy miała być jeszcze szeleszcząca folia, ale to już przerosło moje możliwości - nie dość, że polar się rozciągał przy szyciu, to jeszcze się ślizgał na folii, tak więc folia wyleciała.
Z jednej strony wystają wstążeczki zwykłe, z drugiej niezwykłe :) Tak mi się podobają, że jeszcze macie zbliżenie poniżej:
Mam nadzieję, że będzie służył Amelce dobrze, a ja już mam w planach uszycie kolejnej zabawki, odpowiadającej na zmieniające się zapotrzebowanie zabawkowe Młodej Skrzetuskiej :) Tylko szkoda, że po powrocie do pracy jakoś już mi niewiele pozostaje czasu wolnego, a tyle jest do zrobienia...
środa, 7 listopada 2012
Cisto z mikrofali :)
Czasem człowieka nachodzi wielka ochota. Czasem na coś słodkiego, czasem słonego, a czasem to sama nie wiem na co, ale coś koniecznie muszę zjeść :) Najczęściej ta niecierpiąca zwłoki potrzeba nachodzi człowieka wieczorem, gdy nie ma czasu, ani składników na przygotowanie czegoś "grubszego". I tu idealnie wpisał się przepis, jaki otrzymałam od koleżanki (niestety nie wiem, skąd ona go ma :) na ciastko z mikrofali. Na początku popukałam się w głowę - co za dziwny pomysł. Ale potem wieczorny głód skłonił mnie do przetestowania dziwadła.
O dziwo wyszło całkiem dobre i zjadliwe coś :) Nie byłabym sobą, gdybym lekko nie zmodyfikowała przepisu - zmniejszyłam ilość cukru i dodałam banana. Ilość wyszła akurat dla dwóch niezbyt głodnych osób.
Zdjęcia robione w nocy, bo przecież akurat wtedy trzeba koniecznie coś zjeść :)
Dla odważnych cytuję przepis:
6 łyżeczek cukru
2 łyżeczki kakao
1 jajko
4 łyżeczki mleka
3 łyżeczki oleju
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Wszystkie składniki wymieszać i wstawić do mikrofali na 3-4 minuty (moc max 1000W)
Moje mikrofala jest słabsza, więc pewnie dlatego szybko opadło i wyszło dość wilgotne - na drugi raz przytrzymam dłużej. A drugi raz na pewno się zdarzy :)
Aha - zapomniałam dodać, że jajko zastąpiłam trzema przepiórczymi, mleko wodą, a proszek do pieczenia dałam ekologiczny, bez fosforanów, czy jakoś tak - jak przystało na matkę karmiącą dziecko alergiczne.
O dziwo wyszło całkiem dobre i zjadliwe coś :) Nie byłabym sobą, gdybym lekko nie zmodyfikowała przepisu - zmniejszyłam ilość cukru i dodałam banana. Ilość wyszła akurat dla dwóch niezbyt głodnych osób.
Zdjęcia robione w nocy, bo przecież akurat wtedy trzeba koniecznie coś zjeść :)
Dla odważnych cytuję przepis:
6 łyżeczek cukru
2 łyżeczki kakao
1 jajko
4 łyżeczki mleka
3 łyżeczki oleju
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Wszystkie składniki wymieszać i wstawić do mikrofali na 3-4 minuty (moc max 1000W)
Moje mikrofala jest słabsza, więc pewnie dlatego szybko opadło i wyszło dość wilgotne - na drugi raz przytrzymam dłużej. A drugi raz na pewno się zdarzy :)
Aha - zapomniałam dodać, że jajko zastąpiłam trzema przepiórczymi, mleko wodą, a proszek do pieczenia dałam ekologiczny, bez fosforanów, czy jakoś tak - jak przystało na matkę karmiącą dziecko alergiczne.
piątek, 2 listopada 2012
Dzieje się...
Promocja na merynosy pchnęła mnie w mały szał zakupowy (to nic, że zwały wełny wysypują się z każdego możliwego kąta w domu i w piwnicy). No bo jak mogę pozbawić Młodą Skrzetuską takich cudownych wrażeń dotykowych, jakie daje mizianie merynosów? Zakupiłam więc wełenkę dla niej, a żeby nie marnować kosztów przesyłki zamówiłam od razu coś dla siebie też :) A co :)
Na pierwszy rzut poszła wełna dla Młodej:
Poleciałam od razu dwie połówki na raz. Trochę było zabawy z pilnowaniem, żeby nitki się nie plątały. Za to sama podłożyłam sobie kłodę pod nogi wybierając taki sposób dziergania, ale o tym opowiem przy okazaniu skończonego dzieła...
Na pierwszy rzut poszła wełna dla Młodej:
Poleciałam od razu dwie połówki na raz. Trochę było zabawy z pilnowaniem, żeby nitki się nie plątały. Za to sama podłożyłam sobie kłodę pod nogi wybierając taki sposób dziergania, ale o tym opowiem przy okazaniu skończonego dzieła...
Subskrybuj:
Posty (Atom)